Kuchnia Aruby to kwintesencja wyspiarskiego życia – prosta, słoneczna i serdeczna, stworzona z myślą o wspólnych posiłkach po dniu spędzonym na plaży. To kuchnia, która łączy w sobie wpływy holenderskie, latynoskie, karaibskie i azjatyckie, tworząc smakową mozaikę pełną aromatów i kontrastów.
Jej ikoną jest keshi yena – danie-legenda, które powstało z kulinarnej zaradności. W dużej, zapiekanej „skorupie” z sera (najczęściej Gouda lub Edam) kryje się nadzienie z pikantnego kurczaka, wołowiny lub warzyw, doprawione oliwkami, kaparami i sosem pomidorowym. To sycąca, domowa potrawa, której smak doskonale opisuje hasło „tłuste w najlepszym znaczeniu”.
Uliczne stoiska oferują pastechi – złociste pierożki smażone na głębokim oleju, wypełnione serem, tuńczykiem lub mięsem. To lokalny odpowiednik fast foodu, idealny przed plażą lub w trakcie spaceru po Oranjestad. Na wybrzeżu królują ryby i owoce morza: wahoo, mahi-mahi, red snapper i barrakuda, podawane prosto z grilla, skropione sokiem z limonki i podane z masłem czosnkowym lub ziołami.
Wpływy holenderskie przyniosły na Arubę takie klasyki jak bitterballen – małe, gorące kulki z gęstym gulaszem w środku, naleśniki i słodkie wypieki. Z kolei kuchnia latynoska wniosła arepas i ceviche, a z dawnych kolonialnych powiązań z Azją pozostały indonezyjskie sataye, pikle i sosy sambal. Ta różnorodność sprawia, że arubańska kuchnia ma w sobie coś znajomego, a jednocześnie egzotycznego.
Na deser obowiązkowo ciasta kokosowe, puddingi z mleka skondensowanego lub mango, a do picia – lokalne piwa Balashi, aromatyczne rumy i lemoniady z marakui lub gujawy. Smaki Aruby są proste, „rodzinne” i ciepłe, z natury pozbawione pośpiechu – idealne dla tych, którzy po słońcu chcą zjeść dobrze, spokojnie i z uśmiechem.